Strona główna | BranżaWzory na dachach ceramicznych Dolnego Śląska

Wzory na dachach ceramicznych Dolnego Śląska

Coraz mniej niestety spotyka się dachów z wzorami układanymi z dachówek. Obecni właściciele często albo wyburzają stare zabudowania, gruzując stare dachówki, albo bez ceregieli wymieniają pokrycie na nowe. Szkoda, bo są one świadectwem minionych lat i już choćby z racji wieku powinny stać się obiektem zainteresowania konserwatorów zabytków czy historyków.

Fot. 1. Domy w Kostrzycy pokryte dachówką z Siegersdorfer Werke

Dzisiaj każdy może zrobić zdjęcie choćby telefonem komórkowym, tylko fotografować nie ma już co – epoka kolorowych dachów już niestety odeszła w niebyt. Wiele utrwalonych przeze mnie na fotografii wzorzystych pokryć dachowych już nie istnieje, zostały wymienione na nowe pokrycia. Mimo to ciągle spotykam nowe dachy, głównie na Śląsku.

Śląsk to bardzo ciekawy region. Dla postronnych to jedna całość, ale dla ludzi całe życie żyjących na tych terenach, jest on zróżnicowany geograficznie i demograficznie.  Prawdziwi Ślązacy dzielą ludzi na pnioki, krzoki i ptoki, ale i te „rodzaje” dzielą się na jeszcze dodatkowe. Na Górnym Śląsku ludzi dzieli się na tych z tukej i na werbusów, na Śląsku Opolskim na Ślązaków i napływowych, a na Dolnym Śląsku jest obecnie tylko ludność napływowa z różnych stron, nie tylko Polski. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ doszłam do wniosku, że dachy we wzory najliczniej występowały na Śląsku Opolskim, w dodatku we wsiach zamieszkałych przez ludność śląską, mieszkającą tu od wieków. Jest to obecnie 20 gmin używających podwójnych nazw, które przed wojną traktowane były jako element polski, a obecnie jako zamieszkałe przez mniejszość niemiecką.

Z czego wynikało zamiłowanie do wzorów na dachach, trudno w tej chwili ustalić. Mieszkańcy tych gmin nie należeli do najbogatszych chłopów na Śląsku, niektórzy z nich musieli udawać się na tzw. saksy za zarobkiem, ale wielu z nich było utalentowanymi rzemieślnikami, pracującymi często za granicą, skąd przywozili różne nowinki techniczne. Co dziwne, nieraz w całych, dość biednych wsiach, dachy są pokryte drogą, glazurowaną, tłoczoną dachówką zakładkową typu marsylskiego z Kodersdorfer Werke (np. Biadacz, Świerkle), a w innych, np. w Brynicy dominują wzory z niewiele tańszej tłoczonej dachówki zakładkowej z Siegersdorfer Werke (obecnie Zebrzydowa), zakładów ceramicznych odległych ponad 200–250 km od Opola.

Jeżdżąc po Dolnym Śląsku, naprawdę sporadycznie natykałam się na dach pokryty dachówkami z dawnych XIX-wiecznych ogromnych zakładów działających na tamtych terenach, czyli z Kodersdorfer Werke i Siegersdorfer Werke (używam oryginalnych nazw zakładów widocznych jako sygnatura na spodniej stronie dachówek) z ułożonymi wzorami z różnokolorowych dachówek zakładkowych. W Kotlinie Jeleniogórskiej tylko w jednej miejscowości, w Kostrzycy, spotkałam dwa budynki pokryte dachówką z Siegersdorfer Werke, zakładu odległego zaledwie 70 km, przy czym jeden w bardzo dobrym stanie, wskazującym na niedawny remont, a drugi dość dobrze zachowany (fot. 1). Kalenicowy układ tych budynków świadczy o tym, że ich fundatorami byli chłoporobotnicy albo robotnicy.

Znacznie częściej spotyka się na tych terenach dachy z wzorami pokryte dachówkami zakładkowymi ciągnionymi. Dachówki ciągnione oznaczają się płaskim formatem, w miejscach nakrycia przylegają do siebie płaskimi powierzchniami lub zazębiają się tylko pojedynczą zakładką podłużną. Ze względu na trudności, jakie wynikały przy formowaniu takich dachówek na prasach pasmowych, forma dachówek sprowadza się zaledwie do kilku modeli, nazwanych od nazwiska wynalazcy,
np. Stadler, Egimann, Kretzner.

Jadąc drogą Kudowa Zdrój – Kłodzko, przy wjeździe do  miejscowości Szczytna zauważa się dwa ciemne dachy z żółtymi wzorami, widocznymi szczególnie w słońcu. Dachy te nakrywają dwa ogromne zabudowania chłopskie w jednej zagrodzie, dom mieszkalno-gospodarczy (fot. 2) i budynek gospodarczy. Dachy i dachówki są w bardzo dobrym stanie, choć na pewno mają ponad sto lat. Dachówki pochodzą ze znacznie bardziej (ponad 90 km) oddalonego zakładu Schlesische Dachstein- & Falzziegel-Fabriken, vorm. G. Sturm we Freiwaldau (obecnie Gozdnica, pow. Żagań). Założyciel firmy Johan Gottfried Sturm był wynalazcą słynnej dachówki glazurowej w kolorze brunatnym i niebieskim, zwaną dachówką „Freiwaldauer” lub „Sturm”. Miał własne patenty na dachówki karpiówki i zakładkowe ciągnione, choć te ostatnio są zbliżone do modelu Eigmanna. W zakładach Freiwaldauer Schlesien produkowano dachówki glazurowane glazurą ziemną w kolorach niebieskim, brązowym i czarnym, a tylko na zamówienie, dla celów ozdobnych glazurą metalową w kolorze żółtym, zielonym, białym, brązowym. Dachówki w kolorze czerwonym były angobowane. Zachowały się katalogi ofertowe Freiwaldauer Schlesien, gdzie w katalogu z 1899 r. prezentowanych jest aż 30 tablic z wzorami dachów, przy czym 10 dotyczy dachówek zakładkowych ciągnionych. Na obu dachach budynków w Szczytnej wzór jest ten sam, ale nie występuje on w katalogu (fot. 2). Dachówki z Freiwaldau występują także na ogromnym budynku mieszkalno-gospodarczym we wsi Rybnica, ale tu wzór wykonany jest z czerwonych dachówek na brunatnym kolorze, przez co jest słabo widoczny. Na jednej połaci jest prosty wzór romboidalny, a na połaci frontowej – pierwszy wzór z katalogu (fot. 3).




Fot. 2. Dachy we wsi Szczytna


Fot. 3. Rybnica i słabo widoczny wzór

Wykonanie wzoru było dodatkową pracą i dodatkowym kosztem, więc zagadkowe jest, dlaczego wzory układano z kolorów mało kontrastowych, przez co są one słabo widoczne. Sytuacja podobna do tej w Rybnicy występuje także w Szczytnej i Wilkanowie. W Szczytnej, tuż obok wspomnianych wyżej dachów we wzory stoi obecnie budynek mieszkalny, pokryty na brunatnym tle słabo widocznym wzorem koloru czerwonego. Dach ten pokryty jest innym modelem dachówek zakładkowych ciągnionych, występującym w Lexikon der Ziegel Willi Bendera jako model Kretznera. Dachówki te występują bardzo rzadko i nie ustaliłam, kto był ich producentem na Śląsku. Na pewno nie widnieją w katalogach trzech wyżej wymienionych potentatów dachówkowych. Dachówki leżące w Szczytnej (fot. 4) są  angobowane, podobnie jak na innym dachu we wsi Wilkanów (fot. 5). Dachówki w Szczytnej fotografowałam w pochmurny dzień, natomiast w Wilkanowie w pełnym słońcu. Widać, że na obu dachach dachówki pochodzą od tego samego producenta i są w doskonałym stanie, co dobrze o nim świadczy.




Fot. 4. Bardzo rzadko spotkany model dachówki – wieś Szczytna



Fot. 5. Wieś Wilkanów i ta sama rzadka dachówka nieznanej produkcji

Zdecydowana większość dachów w Kotlinie Jeleniogórskiej pokryta jest dachówkami karpiówkami w kolorze czerwonym, bez żadnych dodatkowych wzorów, ale zdarzają się na kilku daty pokrycia (1902, 1903), inicjały inwestora (fot. 6) lub niekiedy daty z inicjałami K1903U (fot. 7). Po kolorze dachówki, jej specyficznym odcieniu w kolorze niebieskim można poznać, że wzory robione są dachówką pochodzącą z Freiwaldau  (fot. 8). Wiekowych dachów we wzory jest niestety coraz mniej. Ale na szczęście w przyrodzie nic nie ginie, więc coraz częściej w wyniku remontów pojawiają się nowe dachy, odtwarzające dawne wzory.


Fot. 6. Inicjały inwestora ułożone z karpiówki


Fot. 7. Inicjały i data budowy


Fot. 8. Jeszcze jeden dach z datą

Wspomnę o tym w następnym artykule.


Elżbieta Wijas-Grocholska
Zdjęcia: Autorka


Źródło: Dachy, nr 3 (207) 2017
DODAJ KOMENTARZ
Wymagane: Zaloguj się aby dodać komentarz > Zaloguj się